Lily usiadła na wielkim kufrze. Zaczęła się zastanawiać, czy
na pewno wszystko wzięła. W końcu jedzie po raz kolejny do Hogwartu. Zdążyła
się już stęsknić za szkołą, do której nie uczęszczała przez długie dwa
miesiące. W tym roku czeka ją bardzo dużo nauki, bowiem znajduje się w piątej
klasie, co oznacza jedno – SUMy. Już
stresowała się na myśl o egzaminach, chociaż nie miała po co, bo mimo że była
mugolskiego pochodzenia, to szczyciła się tytułem jednej z najzdolniejszych
uczennic w szkole. Tak przynajmniej uważał profesor Slughorn. Dodatkowo w tym
roku miała zostać prefektem Gryffindoru. Bardzo obawiała się, że sobie nie poradzi, ale cieszyła ją jedna myśl: teraz będzie mogła dawać Huncwotom szlabany do woli. Uśmiechnęła się sama do siebie. Z powodu zostania prefektem, od razu po uczcie w Wielkiej Sali
jej obowiązkiem było odprowadzenie pierwszorocznych do ich dormitorium i
opowiedzenie im o zamku. Powiedzmy, że miała być ich przewodnikiem.
- Lily, kochanie, chodź już do samochodu, pojedziemy na ten
dworzec – usłyszała głos mamy.
- Dobrze mamo, już idę – próbowała sama zaciągnąć kufer do
auta, ale jej ojciec był na tyle dobry, że jej pomógł. – Dzięki tato.
- Nie ma za co Lily – uśmiechnął się, a ona odwzajemniła
gest – chodź już, bo się spóźnimy.
Rudowłosa posłusznie wsiadła do pojazdu i zatrzasnęła drzwi.
- Pisz do nas czasem słoneczko, dobrze – zapytała mama
patrząc w zielone oczy swojej córki odbijające się w lusterku.
- Oczywiście mamo – uśmiechnęła się promiennie - Wiesz dobrze, że zawsze piszę.
***
James Potter stał na peronie 9 3/4 uśmiechnięty od ucha do ucha.
Zobaczył bowiem swojego najlepszego kumpla – Syriusza Blacka – który wykłócał
się ze swoją matką o jakieś pierdoły. Ruszył w ich stronę pewnym krokiem,
godnym najlepszego szukającego w Hogwarcie. Tak, miał o sobie bardzo wysokie
mniemanie. Zmierzwił sobie włosy – to był jego nieodłączny nałóg, który bardzo
wkurzał Evans. Wzdychała i przewracała oczami zawsze gdy to robił – zaśmiał się
pod nosem na wspomnienie jej czerwonej twarzy gdy była na niego zła. Spojrzał
na zegarek. 10.48. Jeszcze dwanaście minut do odjazdu pociągu. Oparł się
plecami o ścianę kilka metrów od Syriusza. Czekał aż go zauważy, ale chłopak
był bardzo zajęty kłótnią ze swoją matką.
***
Syriusz niósł ciężki kufer wypatrując na peronie swoich
przyjaciół. Kiedy zobaczył czarną zmierzwioną czuprynę uśmiechnął się sam do
siebie. Potter stał do niego tyłem i również wypatrywał przyjaciół. Black już
miał iść się przywitać z Jamesem, gdy jego ukochana matka musiała go akurat
dogonić.
- Syriuszu! – zaskrzeczała mu nad uchem.
-Co? – burknął.
- Zachowuj się! – warknęła rozglądając się po ludziach.
Chciała mieć pewność, że nikt nie słyszał jej głupiego, pyskatego syna. – Twój młodszy
brat już zachowuje się lepiej od Ciebie! Przynosisz wstyd rodowi Blacków! –
wydarła się
- Nie wyskakuj mi znowu z Regulusem… - westchnął
- Przestań Syriuszu! – syknęła równocześnie uśmiechając się
i machając Regulusowi, który siedział już w pociągu.
- Eh, mamo… - jęknął – idę już. Pa – powiedział oschle i
odwrócił się.
Za nim stał oparty o ścianę James.
- Nagadałeś się już ze swoją mamcią? – zapytał z szerokim
uśmiechem.
- Spadaj Potter! – zawołał naśladując głos i minę rudowłosej
Evans.
Roześmieli się oboje.
- Chodź do pociągu – James chwycił swój kufer i za chwilę
oboje żegnali się z panią Potter.
***
Remus siedział już w pociągu czekając na przyjaciół.
Specjalnie przyjechał pół godziny wcześniej, aby zająć im przedział. Pożegnał
się już z rodzicami, którzy niestety musieli iść do pracy. Nagle usłyszał ciche
pukanie w szybę. Odwrócił się i zobaczył szeroko uśmiechnięte Chloe i Camillę.
Ta ostatnia pukała w szybę. Uśmiechnął się na ich widok. Bardzo dawno nie
widział swoich przyjaciół. Dziewczyny zdecydowanie wyładniały. Blond włosy Camilli,
które sięgały jej aż po pas nie kręciły się już jak kiedyś, były proste. Chloe
zrobiła się o wiele wyższa, teraz przewyższała wzrostem Camillę, a jeszcze
przed wakacjami były tego samego wzrostu. Za dziewczynami Remus zobaczył skradających
się Jamesa i Syriusza – jego najlepszych kumpli. Potter położył palec na
ustach, a Remus domyślił się, co to oznacza, więc dalej szczerzył się do
dziewczyn. Nagle Syriusz zaczął łaskotać Chloe, a James Camillę, a dziewczyny
wręcz tarzały się ze śmiechu. Remus nie słyszał co mówiły, ale po układzie ust
Camilli i Chloe odczytywał mniej więcej: Przestańcie! Poddajemy się!
***
Kiedy chłopcy przestali już łaskotać mnie i Chloe,
rzuciłyśmy im się na szyję, bo nie widziałyśmy ich od dwóch miesięcy. Potem
udaliśmy się do pociągu do Remusa. Kiedy weszliśmy pierwsza rzuciłam mu się na
szyję. Tak strasznie mi go brakowało… chyba najbardziej z nich wszystkich.
- Cami, używałaś prostownicy? – Tym razem Syriusz zaczął
mnie łaskotać. – Przyznaj się!
- Aaaaa! Syriusz przestań! – krzyczałam.
- Poproszę o informację! – nadal mnie łaskotał
- Dobra, już dobra. Może raz czy dwa…
- No i to rozumiem – przestał śmiejąc się
- Remi wyrosłeś! – zwróciłam się do Remusa, po czym stanęłam
obok niego. Sięgałam mu zaledwie do ramion. Jestem niestety bardzo niską osobą.
– Zobaczcie, jak te dzieci szybko rosną!
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
***
Chloe przyglądała się z uśmiechem całej sytuacji. Opadła na
siedzenia w pociągu między Camillą a Remusem. Drzwi przedziału otworzyły się i
wpadła do niego rudowłosa osóbka.
- Cami! Chloe! – wykrzyknęła i zamknęła przyjaciółki w
uścisku. – jak dobrze was widzieć.
- A ze mną się nie przywitasz Liluś? – Potter oparł się o
framugę drzwi i spojrzał z góry na rudą.
- NIE MÓW DO MNIE LILUŚ! – wrzasnęła
- Spokojnie Evans, jestem tu – próbował ją przytulić, ale
się wyrwała.
- Syriusz, Remus jak dobrze was widzieć! – stanęła przed
chłopakami i ich przytuliła, co wyraźnie spodobało się Blackowi.
***
Dorcas wpadła do przedziału i chciało jej się płakać na
widok przyjaciół. Tak dawno ich nie widziała… Tęskniła nawet za Blackiem,
którego otwarcie nienawidziła, ale on nic sobie z tego nie robił i traktował ją
jak kolejną jego fankę, która się za nim ugania po całym Hogwarcie.
- Lily, Chloe, Cami! Tak tęskniłam! – wtuliła się w
przyjaciółki, a potem przytuliła każdego chłopaka prócz Syriusza.
- Ej, piękna, a ja to co? – zapytał rozwalając się na
siedzeniu.
Odchrząknęła.
- Przepraszam, mógłbyś się przesunąć, chcę usiąść –
powiedziała patrząc na niego z pogardą.
- Nie mógłbym, dopóki mnie właściwie nie przywitasz –
wyszczerzył się
- Nie szantażuj mnie. – przewróciła oczami - Daj mi spokój
chociaż w pierwszy dzień szkoły.
- Niestety, taka opcja nie jest możliwa – wstał i przytulił
ją tak, że nie mogła się wydostać
- BLACK!!! – wrzasnęła prawie się przewracając pod ciężarem
chłopaka.
- Tak? – zapytał udając zdziwienie.
- ODWAL SIĘ!
- Przepraszam, chyba się przesłyszałem
- Chętnie powtórzę
-Zamieniam słuch
- ODWAL SIĘ BLACK BO TWOJA TWARZ PRZESTANIE BYĆ TAKA ŁADNA! –
wrzasnęła mu do ucha
- Uważasz, że moja twarz jest ładna? – szepnął, tak by tylko
ona słyszała.
- Najpiękniejsza – odpowiedziała sarkastycznie.
***
Peter wszedł do przedziału, w którym siedzieli jego
przyjaciele. Nie bardzo kogoś to obeszło. Tylko Lily się z nim przywitała
naprawdę. Reszta tylko rzuciła krótkie "cześć". Trochę go to zasmuciło, ale nie
na długo, bo wyciągnął z torby swoje ulubione mugolskie cukierki.
***
Severus wypatrywał rudej główki Lily Evans. Wszedł do
pociągu, a to co zobaczył… Jego jedyna Lily siedziała w przedziale z tym idiotą
Potterem i resztą. Złość się w nim gotowała, ale postanowił nic nie robić, bo
pewnie Lily będzie za niego wstyd… ruszył wąskim korytarzem do przedziału, w
którym siedzieli jacyś Ślizgoni…
***
Dziękuję wam bardzo za przeczytanie i zachęcam do komentowania
Pozdrawiam
Bella <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz